Optymistyczne informacje o zielonym świetle podał dziennik "Polska" i Radio Gdańsk. Z naszych ustaleń wynika jednak, że powodów do radości nie ma.

Dwaj pomorscy posłowie PO Marek Biernacki i Jerzy Kozdroń spotkali się w tym tygodniu w Warszawie z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem i grupą jego współpracowników. Na wstępie usłyszeli, iż zabiegając o budowę mostu, chcą zbić kapitał polityczny. Biernacki wyjaśniał, iż on kandydował do Sejmu z innego okręgu, zaś Kozdroń - poseł z Kwidzyna - tłumaczył, że obiekt jest niezbędny dla rozwoju tego miasta, Powiśla i całego Pomorza.

Kolejny zarzut urzędników dotyczył przekwalifikowania dojazdów do mostu na drogi krajowe, co oznacza, że finansowane powinny być z budżetu centralnego, a nie samorządowego. Kwalifikacja została zmieniona jeszcze za rządów SLD dzięki decyzji wiceministra infrastruktury Jana Ryszarda Kurylczyka, który wcześniej był wojewodą pomorskim i zabiegał o budowę mostu. Resort wytknął pomorskim posłom, że dzięki tamtemu zabiegowi teraz za wszystko odpowiada rząd.