O drewnianym mostku, wybudowanym pod koniec lat 30. ubiegłego wieku, zrobiło się głośno w kwietniu. Miejski Zarząd Dróg, Mostów i Zieleni uznał, że przyszedł czas, by go rozebrać. Urzędnicy tłumaczyli, że most jest w fatalnym stanie. W jego miejsce zaproponowali stalowo-betonową konstrukcję. Taki obiekt ma przetrwać dłużej od obecnego. A to ważne, bo niedaleko stąd powstaje kompleks mieszkaniowy dla tysiąca osób. Nowa kładka musi być przystosowana do obsłużenia zdecydowanie większej liczby olsztynian. W dodatku stary drewniany mostek uniemożliwia uprawianie sportów wodnych na jeziorze. Jest tak niski, że nie mogą tu swobodnie pływać nawet kajaki. Nowa konstrukcja byłaby wyższa, więc nie blokowałaby ruchu po jeziorze.

Mieszkańcy pobliskiego osiedla nad Jeziorem Długim natychmiast zaprotestowali. Przekonywali, że okolice jeziora, właśnie z drewnianą przeprawą, to jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Olsztynie, ulubione przez spacerowiczów. Spotkali się w tej sprawie z Pawłem Jaszczukiem, dyrektorem Zarządu Dróg i Mostów. Ten po dyskusji stwierdził, że nie będzie się upierał przy stawianiu nowoczesnej konstrukcji. Kapitalny remont kładki miał się odbyć w dwóch etapach. - Najpierw musimy zrobić doraźne naprawy, które powstrzymają degradację mostu i pozwolą przywrócić w pełni bezpieczne jej użytkowanie - tłumaczy dyrektor. Te prace mają się zakończyć na przełomie października i listopada. - W drugim etapie nastąpi całkowita wymiana istniejącej konstrukcji - dodaje.

Jak będzie wyglądała nowa? To zależy od projektanta, który za 130 tys. zł ma przygotować trzy propozycje kładki. Z nich urzędnicy wybiorą jedną. Koncepcje przebudowy przejścia przez Jezioro Długie są już gotowe, drogowcy dostaną dokumenty w przyszłym tygodniu. "Gazeta" dowiedziała się jednak, że żadna z propozycji nie zakłada utrzymania drewnianego mostku. - Bo drewno się nie sprawdza - tłumaczy Zbigniew Bartnikowski, autor koncepcji. - Poza tym drewniana konstrukcja powoduje wrażenie ciężkości.