Ta czarna wizja wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie magistratu przez naukowców z Politechniki Krakowskiej. Miasto dostało do ręki ich opracowanie dwa lata temu; na tej podstawie powstawał m.in. Wieloletni Plan Inwestycyjny na lata 2007-2020. Dopiero jednak teraz dotarliśmy do szczegółów tego dokumentu.

Prognoza nie jest optymistyczna. Wynika z niej, że nawet najlepiej zrealizowane plany inwestycji komunikacyjnych Krakowa nie uchronią nas przed korkami. W ciągu najbliższych 20 lat sytuacja na ulicach będzie się systematycznie pogarszać. Budowa kolejnych obwodnic i linii szybkiego tramwaju nie zlikwiduje bowiem apetytu mieszkańców miasta na własne auto. W analizowanym przez naukowców okresie ma ich zaś przybyć o 100 proc. w porównaniu do dziś.

Jaki jest zatem sens wydawać miliardy złotych na nowe drogi? Co złego stanie się, jeśli Kraków nie zbuduje np. tunelu pod wzgórzem św. Bronisławy? Dojdzie do katastrofy komunikacyjnej. Bez nowych dróg przejazd przez miasto będzie niekończącą się udręką. Co gorsza, ucierpią również pasażerowie komunikacji miejskiej. Średnia prędkość podróży po Krakowie spadnie z dzisiejszych 39 km/godz. do 4 km/godz., a średni czas przejazdu z pracy do domu wzrośnie z 16 do 166 minut!

Kraków będzie wciąż przejezdnym miastem, jeśli do 2025 roku powstanie III obwodnica (Rondo Ofiar Katynia, Armii Krajowej, tunel pod wzgórzem św. Bronisławy, nowy most na Wiśle, trasa łagiewnicka, ul. Nowosądecka, Trasa Bagrowa, ul. Nowohucka) oraz wschodnie i północne obejście miasta. Zdaniem naukowców średnia prędkość podróży po mieście będzie wtedy co prawda dwa razy mniejsza niż dziś, ale to głównie z powodu sytuacji w ścisłym centrum. Wewnątrz II obwodnicy nowych dróg zbudować się już nie da.