Łukasz Madej: Jaka jest sytuacja bezpieczeństwa w budownictwie w Polsce?

Michał Wasilewski, koordynator Porozumienia dla Bezpieczeństwa w Budownictwie: Bardzo zła. Pracujemy w oparciu o źle przetłumaczoną i wdrożoną dyrektywę UE 89/391/EWG. W wyniku tego w polskim prawie budowlanym nie wprowadzono odpowiedzialności za koordynację spraw bezpieczeństwa po stronie inwestora, tak jak jest to np. w przypadku ochrony środowiska i innych dziedzin. Nałożono za to odpowiedzialność na kierownika budowy w obszarach, na które nie ma wpływu, np. zapewnienia budżetu na bezpieczeństwo pracowników i czasu na bezpieczną realizację. A przecież o budżecie kontraktu i terminie odbioru decyduje inwestor.

ŁM: W 2010 r., jako inicjatywa generalnych wykonawców, powstało Porozumienie dla Bezpieczeństwa w Budownictwie. Co było powodem powołania Porozumienia?

MW: Konieczność współpracy i wprowadzania jednolitych standardów w skali całego rynku, ponieważ jest to zadanie niemożliwe do wykonania przez jedną firmę. Prezesi firm budowlanych, organizując to zrzeszenie, przy wsparciu głównego inspektora pracy Tadeusza Zająca i przewodniczącego PZiTB Wiktora Piwkowskiego, wykazali się wysoką kulturą pojmowania BHP w strategiach biznesowych.

ŁM: Porozumienie w jakiś sposób współpracuje na co dzień z Państwową Inspekcją Pracy? Macie Państwo jakiś wpływ na wprowadzane przez państwową jednostkę przepisy?

MW: Tak, współpraca odbywa się na wszystkich szczeblach. W obecnej kadencji prezydentem Porozumienia jest prezes Unibep SA Leszek Gołąbiecki, który współpracuje z głównym inspektorem pracy, ministrem Wiesławem Łyszczkiem. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowania spotkania podsumowującego tegoroczne działania. Współpracujemy intensywnie z departamentami prewencji i kontroli w Głównym Inspektoracie Pracy. Nasze kampanie są spójne. Razem tłumaczymy materiały dla pracowników budowlanych z zagranicy, co roku organizujemy, za nami sześć edycji, największą w Polsce akcję promującą kulturę bezpiecznych zachowań w pracy na budowie.  Z „Tygodniem Bezpieczeństwa” każdego roku docieramy do 30-40 tysięcy pracowników na budowach. Aktywnie włączamy do niej podwykonawców, potem często słyszymy od pracowników mniejszych firm: „pierwszy raz ktoś z nami otwarcie porozmawiał o naszych potrzebach”.

ŁM: Właśnie, na Państwa stronie internetowej znalazłem informację, że to podwykonawcy są w znacznej większości ofiarami najcięższych w skutkach zdarzeń. Dlaczego akurat oni, skąd to wynika?

MW: Pracownicy podwykonawców wykonują większość prac fizycznych/produkcyjnych. Niestety, poziom bezpieczeństwa w małych firmach budowlanych w Polsce jest dramatycznie niski. Ponad 90% wypadków śmiertelnych na naszych budowach dotyczy pracowników podwykonawców. Do tego obecnie mamy dodatkowe problemy z ludnością napływową z innych krajów. Będziemy jednak wprowadzać system certyfikacji kwalifikacji BHP na budowach dla pracowników wykonujących samodzielnie prace niebezpieczne, na wzór brytyjski.


ŁM: Jakie pod względem wypadków były ostatnie lata na budowach w Polsce?

MW: Same liczby wypadków czy zdarzeń niewiele mówią, dopóki nie zestawimy ich z innymi danymi. W Polsce wartość produkcji budowlanej to sinusoida. Bierzemy to pod uwagę i analizujemy trendy, grupując zdarzenia pod kątem rodzajów robót. Dla przykładu: największą liczbę wypadków na budowach stanowią potknięcia i skręcenia kostki. Są to zdarzenia niegroźne dla życia pracownika, ale ich skala pokazuje, że jest to obszar wymagający interwencji. Wśród groźnych zdarzeń, które mają w sobie potencjał śmiertelny, znajdują się transport pionowy i wejście pracownika w strefę pracy sprzętu ciężkiego oraz samochodów ciężarowych.

ŁM: Jak często zmieniają się przepisy dotyczące bezpieczeństwa na budowach? Z czego wynikają ewentualne zmiany?

MW: W ostatnich latach, poza wprowadzeniem rozporządzenia ws. BHP przy obsłudze żurawi i aktualizacją załącznika dot. uprawnień do obsługi sprzętu ciężkiego, niewiele się zmieniło. Zresztą, nie ma takiej potrzeby, ponieważ mamy w Polsce dobre przepisy BHP dla budów. Kłopotem jest to, że z powodu wyłączenia odpowiedzialności inwestora w niewłaściwie wprowadzonym prawie budowlanym nie funkcjonują elementy egzekwowania. Kierownik budowy jest tutaj sam na „polu bitwy”. Nawet kiedy proponuje zmiany, które w istotny sposób poprawiłyby bezpieczeństwo pracowników, projektanci niechętnie do tego podchodzą.

ŁM: Kto jeszcze odpowiada za BHP na konkretnej budowie?

MW: Z mocy prawa za bezpieczeństwo pracowników odpowiada ich pracodawca, a z mocy prawa budowlanego kierownik budowy. Za wykonanie konkretnych zadań odpowiadają kierownicy robót i brygadziści. Bardzo ważne, aby na etapie planu BIOZ opracować schemat organizacyjny dla budowy z czytelnym podziałem obowiązków.

ŁM: Czy przed rozpoczęciem każdej dużej budowy powstają jakieś instrukcje postępowania tylko na jej potrzeby?

MW: Firmy sygnatariusze Porozumienia dla Bezpieczeństwa w Budownictwie i członkowie zrzeszeni, mniejsze firmy, mają systemy zarządzania bezpieczeństwem certyfikowane w oparciu o normy. Prawo budowlane nakłada obowiązek sporządzenia planu bezpieczeństwa i ochrony zdrowia dla całego zamierzenia inwestycyjnego. Dla konkretnego zadania należy przygotować IBWR – instrukcję bezpiecznego wykonywania robót. To dobry przykład ujednolicenia naszych działań w poszczególnych firmach. Kiedyś każda z naszych firm posiadała swój wzór IBWR, przez co podwykonawca, pracując na budowach dla różnych generalnych wykonawców, miał problem z tym, że za każdym razem musiał korzystać z innego wzoru i wymagania. Już jako Porozumienie ujednoliciliśmy to, wprowadziliśmy wspólne wzory dokumentów IBWR oraz standardy, jakie należy spełnić przy planowaniu każdego rodzaju robót. Udostępniamy je na stronie internetowej nieodpłatnie. Chcemy dzielić się wiedzą.

ŁM: Proszę podać kilka przykładów przepisów, wytycznych, jakie zostały wprowadzone w życie dzięki powołaniu Porozumienia.

MW: Wspólne wymagania BHP dla podwykonawców i partnerów biznesowych, właśnie IBWR, standardy, przepisy BHP dot. sprzętu ciężkiego na budowach i rodzajów uprawnień. Do tego dochodzi rozporządzenie ws. BHP przy obsłudze żurawi, nad którym współpracowaliśmy ze związkiem operatorów żurawi wieżowych, Związkiem Zawodowym Budowlani, PIP i Urzędem Dozoru Technicznego.

ŁM: Weźmy pod uwagę budownictwo drogowe w podziale na drogi, mosty, tunele, a także w ich ramach zadania geotechniczne – jakie zajęcia, funkcje na tego typu budowach wiążą się z największymi zagrożeniami?

MW: Na pewno praca pod ruchem, praca w pobliżu sprzętu ciężkiego. W ostatnim czasie doszło do wielu wypadków śmiertelnych zbiorowych przy pracach serwisowych i utrzymaniowych. Zamawiający dają nam czas na usunięcie usterek, który nie wystarczy nawet na ustawienie oznakowania. Ostatnio duży inwestor drogowy przysłał do wszystkich naszych firm pisma o konieczności wykreślenia zapisów umownych dot. egzekwowania BHP od podwykonawców, dlatego że nie mieści się to w wymaganiach kontraktowych. To świadczy o braku zrozumienia problemu przez urzędników. Musimy to wspólnie rozwiązać. Jesteśmy dalecy od stosowania kar, bo uważamy, że to najmniej efektywna forma oddziaływania. Ale kiedy nasz podwykonawca, mimo wielu rozmów, wysyła swoich ludzi do pięciometrowych wykopów wąskoprzestrzennych bez zabezpieczeń, musimy mieć narzędzia do ich egzekwowania.


ŁM: Jak w ostatnich latach zmienia się świadomość, kultura pracowników, firm odnośnie BHP? Czy w ogóle się zmienia?

MW: Widać pierwsze zmiany dlatego, że staramy się coraz głośniej i odważniej o tym mówić. Uczymy też pracowników i kierowników reagowania na sytuacje niebezpieczne. Tak naprawdę najwięcej zależy od szefa firmy i menedżera kontraktu. Często wystarczy, że czytelnie zakomunikują swoje oczekiwania co do norm BHP na budowie i od czasu do czasu osobiście je sprawdzą. Praca nad nawykami to obszar behawioralny, mamy coraz więcej ekspertów w tej dziedzinie w Polsce, ale to praca na lata. My, Polacy, mamy w sobie dużo agresji w dyskusjach i zarządzaniu, a to, niestety, nie sprzyja budowaniu kultury. Widać jednak pierwsze pozytywne zmiany. Na spotkaniach komitetu sterującego naszego Porozumienia prezesi wymieniają się doświadczeniami, jak oddziaływać na swoich menedżerów, żeby budować kulturę i łączyć to np. z celami premiowymi.

ŁM: Firmy, szukając pracowników, same reklamują się, że mocno stawiają na BHP. To wynika z faktu, że jeszcze do niedawna BHP było w Polsce ignorowane?

MW: To świadczy o dojrzałości organizacyjnej całej firmy. Tam, gdzie rozwój w obszarze BHP zawiera się w stałych działaniach biznesowych, bardzo to wspomaga innowację tak bardzo obecnie potrzebną w polskim sektorze budowlanym. Nasze inwestycje są często słabo doinwestowane intelektualnie na etapie planowania i projektowania, wynika to z pracy w oparciu o ryczałt i najniższą cenę. Jest jednak coraz większa grupa inwestorów prywatnych, która widzi w rozwoju BHP przewagę konkurencyjną. Są na wyższym poziomie i umieją liczyć. To się po prostu opłaca. Inwestycje w BHP przynoszą po kilkaset procent zwrotu.

ŁM: Czy można powiedzieć, że jakiś plac budowy jest w stu procentach bezpieczny, czy jednak zawsze istnieje ryzyko wypadku?

MW: Jest wiele bardzo bezpiecznych placów budów, mam na myśli to, że są bardzo dobrze zarządzane pod względem BHP. Te kontrakty często mają też wysokie zyski, dlatego że realizacja jest perfekcyjnie zaplanowana, zorganizowana i monitorowana. Na budowie musimy uwzględniać dynamikę zmian w przestrzeni stanowisk pracy. Musimy też instruować i nadzorować pracowników. Wtedy będzie bezpiecznie w stu procentach, ale wystarczy odpuszczenie na chwilę i może dojść do tragedii. Ludzie zawsze będą popełniać błędy, ale wtedy powinny zadziałać zabezpieczenia.

ŁM: Jak pod względem BHP wyglądamy na tle innych krajów? Któryś może szczególnie być dla nas wzorem?

MW: Większość dużych spółek budowlanych w Polsce posiada właścicieli zagranicznych, korzystamy z ich doświadczeń, ale każdy kraj, rynek i naród ma swoją specyfikę wynikającą z kultury, mam na myśli to, jak zachowujemy się, kiedy wiemy, że nikt nas nie widzi. Korzystając ze wzorców brytyjskich, szwedzkich czy francuskich bierzemy dobre przykłady.

ŁM: Na koniec proszę powiedzieć, jakie jeszcze kilka lat temu możliwe były sytuacje na budowach w Polsce, a jakie obecnie, mówiąc kolokwialnie, już nie przejdą.

MW: Najprostsze przykłady to brak kamizelki odblaskowej, odpowiednich butów i kasku. Jeszcze osiem lat temu te elementy widoczne były w zasadzie tylko na budowach, nazwijmy to, elitarnych. Dziś wstyd takich rzeczy nie mieć.

Porozumienie dla Bezpieczeństwa w Budownictwie ma niemal 10 lat, powstało w 2010 r. Jest inicjatywą generalnych wykonawców, do sygnatariuszy należy 12 dużych firm budowlanych. Co kwartał odbywają się spotkania ich prezesów, a raz w miesiącu obraduje grupa robocza. Porozumienie powstało, żeby ograniczyć liczbę wypadków na budowach poprzez propagowanie kultury bezpieczeństwa, wdrażanie nowych standardów.

Przeczytaj także: Najczęstsze przyczyny wypadków na przejazdach