• Nie wszystkie miasta mają plany zagospodarowania przestrzennego
  • Temat odprowadzania wód opadowych jest traktowany pobieżnie
  • Polskie miasta notują rekordowe opady deszczu

Propozycja padła z ust wiceministra Marka Gróbarczyka, w trakcie posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, kiedy to omawiano sprawy związane z nowym zjawiskiem, z tzw. powodzią miejską.

Zjawisko nawalnych opadów deszczu, które jest w naszym kraju coraz częstsze, stwarza istotne zagrożenie dla miast, co widać szczególnie w tym roku. Przyczyną są nasilające się ekstremalne warunki pogodowe, które niestety będą coraz bardziej odczuwalne. Musimy przystosować się do zmian, dlatego proponujemy włączenie do systemu ochrony przeciwpowodziowej, do zarządzania ryzykiem powodziowym kolejnego elementu, mianowicie map powodzi miejskich ze strony wód opadowych oraz roztopowych. Wody Polskie zarządzają ryzykiem powodziowym ze strony rzek i morza. Ewidentnie brakuje takich planów odnośnie miast – powiedział Marek Gróbarczyk.

Odprowadzanie deszczówki w miastach

To właśnie w coraz bardziej zabudowanych miastach woda powoduje największe straty. Sprzyja temu rozrost miast, za którym idzie coraz większa ilość utwardzonych, nieprzepuszczalnych powierzchni (woda nie ma w co wsiąkać, powodując zalania i podtopienia). W trakcie posiedzenia komisji Przemysław Daca, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, poinformował, że przeprowadzona została analiza planów zagospodarowania przestrzennego miast wojewódzkich i powiatowych. Wyszło z niej, że, po pierwsze, nie wszystkie posiadają takie plany albo mają je opracowane jedynie dla części obszarów, a po drugie – jeśli już plany są, to odprowadzanie wód opadowych i roztopowych zostało w nich potraktowane pobieżnie.

Przykłady? Wody Polskie podają, że choćby Białystok ma 138 miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, z czego objętych jest nimi 55% powierzchni miasta. W Krakowie obowiązuje 221 planów, które obejmują 70% powierzchni. W przypadku Gorzowa Wielkopolskiego to odpowiednio 81 i 55%. Planami objętych jest też 30% powierzchni Łodzi i mniej niż 50% Poznania.

Bardzo często nie uwzględniają też [plany zagospodarowania-red.] map ryzyka i zagrożenia powodziowego. Warto przypomnieć, że jest to oficjalny dokument, który sporządziły Wody Polskie, a miasta i gminy mają obowiązek wpisywania ich do swoich planów. Dotyczy to zarówno map z 2015 r., jak i aktualizacji z 2020 r. – wyjaśnił Przemysław Daca.

Zgodnie z ustawą Prawo wodne, ochrona przed powodzią jest zadaniem Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie oraz organów administracji rządowej i samorządowej. Należy jednak podkreślić, że zdecydowana większość obiektów służących tego typu ochronie, jak np. wały czy sztuczne zbiorniki i zapory, znajduje się pod zarządem Wód Polskich. Jednak już za odprowadzanie wód opadowych i w ogóle gospodarkę wodno-kanalizacyjną na terenach miast odpowiadają ich prezydenci czy burmistrzowie

Na razie działania związane z ochroną przeciwpowodziową w Polsce, w tym inwestycje budowlane, prowadzi się z uwzględnieniem map zagrożenia powodziowego, ryzyka powodziowego oraz planów zarządzania ryzykiem powodziowym. Jeśli pomysł resortu infrastruktury znajdzie uznanie, być może wkrótce włączone zostaną także mapy powodzi miejskich od strony wód opadowych oraz roztopowych.

Historyczne opady nad Polską

Polskie miasta coraz częściej borykają się z ekstremalnymi zjawiskami i ich skutkami. Ostatnie ulewy sprawiły, że np. w Łodzi straty oszacowano na około 5 mln zł. Na początku lipca z deszczem zmagał się Szczecin: Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podał, że tylko w trakcie jednej nocy, od godz. 24 do godz. 8 rano, spadło tyle deszczu, ile normalnie w ciągu miesiąca (lipca). Piotr Krzystek, prezydent Szczecina, napisał, że była to jedna z najtrudniejszych nocy dla wszystkich służb od wielu lat.

30 czerwca 2021 r. burza przeszła nad Zieloną Górą, sparaliżowany został ruch w mieście, z ogromną ilością wody nie poradziła sobie kanalizacja. Spółka Zieleniogórskie Wodociągi i Kanalizacja poinformowała, że maksymalny chwilowy opad wyniósł prawie 107 litrów na godzinę na metr kwadratowy. A średnio w ciągu 1,5 godziny spadło około 46 litrów deszczu.

22 czerwca br. ulewne deszcze spowodowały podtopienia, zalanie ulic w Krakowie. Jak podały Wodociągi Miasta Krakowa, opad, który zanotowano na stacji pomiarowej przy ul. Łazowej, miał charakter zjawiska ekstremalnego, którego częstotliwość występowania szacuje się raz na 265 lat.

Przeczytaj także: Kraków zanotował historyczne opady deszczu