W Polsce trwają zaawansowane przygotowania do budowy kilkunastu dużych Morskich Farm Wiatrowych (MFW), których łączna moc ma docelowo przekroczyć 8 GW. Dalsze plany zakładają powstanie na Bałtyku instalacji, które będą w stanie wygenerować aż 60 GW.

Ich podłączenie do krajowego systemu energetycznego zaowocuje znaczną redukcją ceny energii elektrycznej – zmiana będzie natychmiast odczuwalna w domach i firmach. Jak najszybsza budowa MFW leży zatem w naszym wspólnym interesie. Niestety, projekty poszczególnych polskich inwestorów mocno się opóźniają m.in. z powodu ograniczonej dostępności specjalistycznej floty statków konstrukcyjnych. Statków tego typu na rynku nie ma, bo sporo państw inwestuje w budowę MFW. W wyniku dużego zapotrzebowania, niezbędne jednostki będą dostępne dopiero za kilka lat. Budowa nowych statków również nie jest rozwiązaniem szybkim ani tanim. Wydawać by się mogło, że stanęliśmy przed ścianą...

Istnieje jednak rozwiązanie, które pozwoli szybko i tanio pozyskać jednostki konieczne do podjęcia planowanych inwestycji. Polega ono na modyfikacji wież wiertniczych typu jack up na statki instalacyjne MFW. To działanie może zostać zrealizowane całkowicie polskimi rękami. Na naszym rynku są bowiem obecni doświadczeni specjaliści branży offshore, którzy dzięki doświadczeniom zdobytym podczas robót w różnych miejscach świata, są w stanie przeprowadzić taki projekt. Polskie stocznie poradzą sobie z przebudową bez żadnych problemów. Zakładany czas takiej przebudowy to 12–18 miesięcy. Realizacja zakładanych inwestycji na Bałtyku wymaga co najmniej dwóch specjalistycznych statków konstrukcyjnych. Biorąc pod uwagę plan rozbudowy farm wiatrowych do 60 GW – na pewno ich większej liczby. Koszt zamówienia nowej jednostki wynosi obecnie kilkaset milionów dolarów, a czas budowy takiego statku może wynieść nawet kilka lat. Czarter oznacza natomiast wydatek ponad 200 tysięcy dolarów dziennie. Nie mówiąc już o tym, że na jednostkę dostępną do czarteru trzeba czekać obecnie kilka lat.

Stoimy zatem przed wyborem pomiędzy wielkimi stratami wynikającymi z wieloletniego opóźnienia zainstalowania 60 GW mocy i ogromnymi kosztami czarteru bądź budowy takiej jednostki lub szybką i względnie tanią przebudową istniejącego jack up’a z rynku wtórnego. Nie ulega zatem wątpliwości, że najkorzystniejszym obecnie wyjściem jest zakup jednostki wiertniczej z drugiej ręki - chodzi o jednostkę typu jack up jednego z konkretnych typów oraz jej przebudowę oraz wyposażenie w niezbędne systemy.
Mimo że przedstawiana idea jest tańsza niż budowa zupełnie nowej jednostki od podstaw, to jednak wymaga zaangażowania określonego kapitału w proces projektowy, a następnie wykonawczy. Moim zdaniem, powołanie tzw. narodowego przemysłu offshore, w którym swoje miejsce znalazłyby firmy inwestujące w budowę morskich farm wiatrowych, firmy ubezpieczeniowe i banki zainteresowane inwestowaniem pieniędzy w zyskowne przedsięwzięcia, jest ze wszech miar wskazane. Szkoda tracić czas. Tym bardziej że biorąc pod uwagę ceny energii elektrycznej, w bardzo wymierny sposób przekłada się on także na stratę pieniędzy.