Ponad połowa Stacji Kontroli Pojazdów, sprawdzonych przez Izbę, coroczne badania pojazdów przeprowadzała powierzchownie (m.in. urządzeniami, które nie spełniały wymagań). Z kolei aż 19 z 21 skontrolowanych starostw nie przeprowadzało obowiązkowych corocznych kontroli w nadzorowanych przez siebie SKP, bądź robiło to po terminie.

Z raportu wynika również, że w latach 2014-2015 trzy starostwa nie przeprowadziły ani jednej takiej kontroli. - W rezultacie niektóre stacje diagnostyczne funkcjonowały poza kontrolą nawet przez kilkanaście lat. W pozostałych 16 starostwach termin obowiązkowych kontroli SKP był przekraczany nawet o siedem miesięcy - czytamy w komunikacie.

Izba ustaliła także, że starostowie nie przeprowadzali powtórnych kontroli w tych SKP, które dopuściły pojazdy do ruchu, a których stan techniczny został w niedługim czasie zakwestionowany przez policję. Ponadto starostowie nie interesowali się ani przyczynami zatrzymywania dowodów rejestracyjnych, ani znaczną liczbą zatrzymanych dowodów rejestracyjnych ze względu na stan techniczny, a nieodebranych przez właścicieli pojazdów.

- Należy podkreślić, że w ciągu sześciu lat do skontrolowanych urzędów przesłano ponad 114 tys. zatrzymanych dowodów, z czego ponad 14 tys. nie zostało odebranych - wyjaśnia NIK.  

Z kolei 18 z 21 starostów nienależycie nadzorowała SKP pod względem tego, czy mają odpowiednie warunki lokalowe i sprzęt.

W Polsce okresowym badaniom podlega około 15 mln pojazdów. W naszym kraju jest około 4,7 tys. SKP, a około 10 tys. osób posiada uprawnienia diagnosty. NIK sprawdzała, w jaki sposób dopuszczane są pojazdy do ruchu drogowego na terenie 21 powiatów - 245 SKP, w 716 diagnostów.

Teraz Izba chce m.in. stworzenia organu nadzorującego i koordynującego działania starostów z zakresu objętego kontrolą.

Przeczytaj także: Czy badania spalin samochodowych mają sens?