Podczas konferencji "Geoinżynieria w budownictwie", zorganizowanej w Krakowie przez panią Redaktor Naczelną niniejszego czasopisma, odbył się panel dyskusyjny poświęcony karom w umowach o roboty budowlane i usługi intelektualne. Nie tylko uczestniczyłem w tym wydarzeniu, ale także miałem zaszczyt poprowadzić wspomnianą debatę.

Krótkie wprowadzenie i późniejsza dyskusja panelistów w sposób wyraźny unaoczniły zebranym, że w zakresie wymyślania katalogu kar przeróżnych jesteśmy – to znaczy zamawiający od zamówień publicznych, nie my – mistrzami świata. To wymyślanie wychodzi im naprawdę znakomicie – cały współczesny świat może się od nich uczyć. Szkoda, że tak samo nie wychodzi im prawidłowe przygotowywanie inwestycji. Nie będę tutaj wskazywał przodowników, ale uważni czytelnicy z łatwością się domyślą, którzy ze znanych nam "zamawiaczy" wysforowali się na szpicę i ciągną peleton szeroką ławą próbujących im dorównać.
Na sali konferencyjnej padało wiele pytań o motywy i o efekty tego wymyślania. Co do motywów, to nie doszliśmy do końcowych wniosków, a ponieważ wśród nas nie było tych "wymyślaczy", to i nikt nie podpowiedział nam, o co tak naprawdę chodzi z tymi karami. Domysły były różne: a to, że motywujące są te kary; a to, że tak sobie życzy Unia Europejska; a to wreszcie, że zabezpieczają interes publiczny... Na końcu nawet doszliśmy do konkluzji, że kary są sprawiedliwe, bo przecież zamawiacze tak się natrudzili przy przygotowaniu przetargów, że ktoś im musi wynagrodzić ten trud i ciężką pracę! Kto to ma uczynić? Oczywiście wykonawca, który miał czelność wygrać jakiś przetarg.
Z efektami poszło nam jak z płatka. Przecież każdy, nawet nieuważny obserwator rynku, widzi, że im dłuższy katalog kar, tym więcej upadłości i porzuconych kontraktów. A im bardziej wymyślne podstawy, tym więcej sporów podczas realizacji robót i po ich zakończeniu. Rozmawialiśmy też o cenach oferowanych w przetargach. Według nas – uczestników krakowskiej konferencji – muszą być wyższe, gdyż świadomi zagrożenia wykonawcy szacują ryzyka, w tym też te związane z możliwością naliczenia kar przez zamawiającego, i wliczają to do ceny. Czy o taką efektywność finansów publicznych chodziło twórcom ustawy prawo zamówień publicznych i o finansach publicznych, w których podkreśla się wielokrotnie słowo "efektywnie"?
No ale konferencja, jak to konferencja, skończyć się musiała. Ta tak, ale następna się rozpoczęła – tym razem w Warszawie. Zorganizował ją Sąd Arbitrażowy przy Stowarzyszeniu Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców. Wśród omawianych tematów znalazł się też jeden dotykający istoty kar umownych. Organizatorzy mieli szczęście, że na sali zasiedli także przedstawiciele organów (ależ to brzydkie słowo!) administracji publicznej, instytucji wdrażającej w zakresie projektów transportowych oraz największych beneficjentów funduszy unijnych w historii współczesnej Europy. Uczestnicy tej konferencji mieli więc szansę zapoznać się z siłą argumentów, które zdaniem przedstawicieli zamawiających przemawiają za jak najszerszym katalogiem kar. I tu nie było niespodzianek – jedynym (!) wskazywanym argumentem była chęć zmotywowania wykonawców do terminowego wywiązywania się z umownych obowiązków. Aż trudno sobie wyobrazić, jak mają się do tego zaproponowane przez PKP PLK S.A. w nowych warunkach bazowych kary, których jest 28. Słownie: dwadzieścia osiem podstawowych rodzajów kar! Toż liter w alfabecie zabraknie za moment, bo tych jest 32. I co ciekawe, za to samo przewinienie można karać kilkakrotnie. Skąd u pomysłodawców taka inwencja? Dalibóg, nie wiem. Ale wiem, że tej inwencji starczyło tylko na przemyślenie kwestii kar. Bo cała reszta warunków bazowych przemyślana nie jest.
Jak wspomniałem na wstępie, na sali byli też przedstawiciele instytucji wdrażającej, a więc tej, która kontroluje m.in. spółkę PKP PLK. I całe szczęście. Bo ten katalog nie tylko wzburzył wykonawców, ale także przedstawicielkę tej szacownej instytucji, która stanowczo podkreślała, że im szerszy katalog kar, tym gorzej dla zamawiającego i dla finansów! Tak, tak Drodzy Czytelnicy. Ba, mało tego – usłyszeliśmy deklarację dotyczącą tego, że zostanie rozesłane pismo okólne, z którego oficjalnie będzie można wywnioskować, iż tak dalej być nie może!
Słowa "Nie idźcie tą drogą" – powtarzając za klasykiem – będą stanowić motto pisma. Nie idźcie tą drogą drodzy zamawiający, bo nie tylko wykonawców, ale i kontrolujących już "wkurzają" wasze pomysły na sposób podejścia do kar. A czas, że zamiast wykonawców was ktoś w końcu ukarze, nadchodzi wielkimi krokami!

Konferencje Inżynieria
WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE
Sprawdź najbliższe wydarzenia
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.