Około 30% bankrutujących w lipcu firm należy do branży budowlanej. Najwięcej takich firm z problemami znajduje się na Dolnym Śląsku. 

Jak powiedział Tomasz Starus, główny analityk Euler Hermes, „Liczba prawie 100 upadłości w skali miesiąca jest największa od dekady, gdy 10 lat temu, przed akcesją do Unii Europejskiej i jeszcze na fali spowolnienia „milenijnego” była ona na wysokim poziomie. Bliscy tej liczby byliśmy w maju i październiku ubiegłego roku. Świadczy to o tym, że nie ma łatwego przejścia ze „strefy cienia” w słoneczny obszar prosperity. Dynamika eksportu jak i popytu wewnętrznego są jak na razie zbyt małe, aby wyrównać straty, jakie ponosi budownictwo. Odbudowanie popytu, napływ nowych środków do gospodarki i budżetu, możliwość przeznaczenia ich na nowe inwestycje wymaga czasu. Dlatego poprawy w budownictwie nie należy spodziewać się szybko” - cytuje wyborcza.biz.