Pyrzowickie lotnisko było przygotowane na przyjęcie awaryjnego lądowania maszyny typu Cirrus SR22, jednak chwilę po zgłoszeniu awarii silnika zniknęła ona z radarów. Wówczas samolot znajdował się na ścieżce podejścia do pasa startowego. Do akcji poszukiwawczo-ratowniczej szybko wyruszyło kilkanaście jednostek Państwowej Straży Pożarnej i straży lotniskowej oraz policja, jednak na miejscu, niecałą godzinę po zdarzeniu, nie udało się nikogo uratować.

Samolot należał do prywatnego właściciela. W wyniku katastrofy rozpadł się na kilkanaście części w Żyglinie - w odległości ponad 100 m od ul. Śląskiej. Wiadomo, że maszyna posiadała bardzo dobre wyposażenie. M.in. znajdował się tam tzw. spadochronowy system ratunkowy. Niestety, może być on użyty tylko przy odpowiedniej wysokości. Podczas wczorajszego wypadku najwyraźniej nie było już możliwości jego uruchomienia.