15 maja 2018 r. w przepompowni ścieków Ołowianka w Gdańsku doszło do poważnej awarii. Silniki pomp tłoczących ścieki na terenie zakładu zostały zalane i przestały działać. Skutkiem tego był awaryjny zrzut ścieków do przepływającej przez Gdańsk rzeki Motławy oraz Basenu Władysława IV. Dlaczego zdecydowano się na ten krok? Jakie mogą być jego konsekwencje? Wreszcie – jak w ogóle doszło do awarii w Ołowiance?
Przepompownia ścieków Ołowianka w Gdańsku. Fot. Krzysztof Mystkowski/KFP dla Gdansk.pl
Przepompownia z historią
Przepompownia ścieków Ołowianka to największy i najstarszy obiekt tego typu w Gdańsku. Wybudowany na przełomie lat 60. i 70. XIX w. zakład zlokalizowany jest na Ołowiance, gdańskiej wyspie położonej na Motławie i Kanale na Stępce, administracyjnie należącej do dzielnicy Śródmieście. Początkowo przepompownia odbierała ścieki z terenu całego miasta, a po ich oczyszczeniu w osadnikach na Stogach, zanieczyszczenia zrzucano do Martwej Wisły, w rejonie Twierdzy Wisłoujście.
Wraz z rozwojem miasta w Ołowiance zaszły spore zmiany. Dziś zakład obsługuje cały Sopot i tzw. Dolny Taras Gdańska, w skład którego wchodzi 10 dzielnic (Dolne Miasto, Letnica, Nowy Port, Oliwa, Osowa, Przymorze, Śródmieście, Wrzeszcz, Zaspa i Żabianka), a nieczystości trafiają do Oczyszczalni Ścieków Gdańsk-Wschód, jednego z największych zakładów oczyszczania ścieków w Polsce.
Obsłużenie blisko 500 tys. mieszkańców obu miast jest możliwe m.in. dzięki poczynionym inwestycjom. Największe miały miejsce u początków obecnego wieku, podczas realizacji sporego projektu modernizacyjnego. W Ołowiance pojawił się nowy kolektor i system nowoczesnych pomp. W efekcie maksymalna przepustowość przepompowni wzrosła do 8,5 tys. m³ odbieranych ścieków na dobę.
Przepompownia ścieków Ołowianka w Gdańsku. Fot. Gdansk.pl
Awaria w Ołowiance w Gdańsku
Aż do maja br. infrastruktura Ołowianki działała bez większych problemów. 15 maja 2018 r., we wtorek, tuż po godz. 8, w przepompowni doszło do krótkotrwałego spadku napięcia. Ponieważ zasilanie awaryjne nie zostało załączone, doszło do zawieszenia się sterowników i zamknięcia zasuwy (taki automatyczny mechanizm ma uchronić urządzenia przed zalaniem). Po zrestartowaniu sterowników wznowiono napływ ścieków, jednak sterowniki znów się zawiesiły. Ponieważ poziom ścieków w zbiorniku przepompowni niemal dwukrotnie przewyższył standardową wartość (wzrósł z 2,3–3 m do 5,2 m), podjęto decyzję o ponownym zasunięciu zasuwy.
Proces zamykania trwał zaledwie cztery minuty, jednak to wystarczyło, by maszynownia została zalana. Ciśnienie zgromadzonych ścieków było tak duże, że właz został wyrwany, a nieczystości przedostały się do komory pomp. W ten sposób znajdujące się tam silniki – dwa główne i dwa zapasowe – zostały zalane.
Już około południa rozpoczęto awaryjny zrzut gromadzących się ścieków do rzeki Motławy, a później Zatoki Gdańskiej. Zrzut – jak wielokrotnie podkreślała zarządzająca zakładem spółka Saur Neptun Gdańsk (SNG) – całkowicie uzasadniony, bo rzeka jest elementem naturalnego systemu odwodnienia centrum Gdańska. Zgodnie z projektem przepompowni, który został uzgodniony w 1997 r. z Państwową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną, ścieki mogą być w przypadku poważnych awarii lub innych nadzwyczajnych zdarzeń przekazane do pobliskiej rzeki. W przypadku majowej awarii było to konieczne, bo w przeciwnym razie ścieki wróciłyby do mieszkańców i spowodowałyby miejscowe podtopienia (co w przypadku części nieruchomości i tak się stało – woda zalała m.in. piwnice budynków położonych na Dolnym Mieście).
Awaryjny zrzut ścieków do rzeki Motławy. Fot. Krzysztof Mystkowski/KFP dla Gdansk.pl
W czwartek do Ołowianki dotarł nowy silnik; udało się też uruchomić pompę. Jeszcze przed południem tego dnia ograniczono zrzut awaryjny do Zatoki Gdańskiej, na wysokości dzielnicy Zaspa, oraz inne zrzuty awaryjne. W ostatnich godzinach ścieki trafiały już tylko do Motławy. W sumie do rzeki, w ciągu 60 godzin, odprowadzono aż 100 mln litrów nieczystości.
Gdańskie wody pod lupą
Zanim eksperci ustalą przyczynę awarii, SNG i miasto Gdańsk, które jest współwłaścicielem zakładu, muszą stawić czoła innym problemom. Jednym z nich jest wpływ awaryjnych zrzutów na stan wód w Motławie i Zatoce Gdańskiej. Informacja o przekierowaniu ścieków do gdańskich wód natychmiast uruchomiła bowiem grupę inspekcyjno-pomiarową w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Gdańsku (WIOŚ). Akredytowani próbobiorcy pierwszego pomiaru dokonali jeszcze przed rozpoczęciem zrzutu. W sumie woda była badana – w odpowiednich odstępach czasu – do 4 czerwca (Motława) i 7 czerwca w przypadku Zatoki Gdańskiej.
Analiza wyników badań wykazała, że podczas awarii w przepompowni Ołowianka jakość wód rzeki Motławy na skutek zrzutu zanieczyszczeń uległa pogorszeniu w sąsiedztwie zrzutu awaryjnego. Wzrosło stężenie wszystkich badanych wskaźników zanieczyszczeń, obniżyło się stężenie tlenu rozpuszczonego zużywanego do biochemicznego utleniania materii organicznej zawartej w ściekach. Po czterech dniach od zrzutu zanieczyszczeń te negatywne zmiany uległy zanikowi – podaje dr inż. Edyta Witka-Jeżewska, Pomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, dodając, że nie zauważono też ewidentnego wpływu awaryjnego zrzutu ścieków na jakość wód Zatoki Gdańskiej, zarówno w strefie brzegowej, jak i przy granicy zatoki z otwartym morzem.
Choć jakość wody w rzece i Zatoce Gdańskiej będzie, zgodnie z rocznym programem monitoringu wód, badana jeszcze kilkukrotnie, ostateczne wyniki analiz poznamy dopiero w przyszłym roku.
Awaryjny zrzut ścieków do rzeki Motławy. Fot. Dominik Paszliński dla Gdansk.pl
Kompleksową ocenę stanu wód Inspekcja Ochrony Środowiska będzie mogła wykonać po zakończeniu całorocznego przewidzianego w 2018 roku programu monitoringu zarówno na rzekach Motława oraz Martwa Wisła i w Zatoce Gdańskiej Wewnętrznej. Natomiast ocenę wpływu na stan ekosystemu Morza Bałtyckiego będzie można przeprowadzić dopiero na podstawie przyszłorocznych wyników badań elementów biologicznych, takich jak fitoplankton, makrofitobentos czy makrozoobentos – informuje Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ).
Nadszarpnięte zaufanie
Przez kilka dni, podczas których próbowano uporać się z awarią, do mieszkańców Sopotu i Gdańska apelowano o ograniczenie zużycia bieżącej wody i korzystania z kanalizacji sanitarnej. Tymczasowo nieczynne były też niektóre kąpieliska. Alicja Bittner, inspektor z referatu prasowego w Urzędzie Miejskim w Gdańsku, mówi, iż miasto zdawało sobie sprawę z powagi sytuacji i od samego początku starało się komunikować z mieszkańcami, na bieżąco informując ich o stanie czystości wody i możliwości korzystania z trójmiejskich kąpielisk. Jak dodaje, sporo „zamętu” wyrządziły jednak nieprawdziwe doniesienia medialne o katastrofie ekologicznej, do której nigdy nie doszło.
Przyczyny awarii są dopiero ustalane. Zarówno miasto, jak i SNG zapewniają, że robią wszystko, by nie dopuścić do podobnych zdarzeń w przyszłości. Oba podmioty powołały także specjalne grupy, które analizują przebieg zdarzeń.
Miasto powołało komisję ekspertów do ustalenia przyczyn awarii. Podobną komisję powołało też SNG. Raporty prac tych komisji pozwolą ustalić przyczyny zdarzenia i jeśli zostaną zarekomendowane, to nastąpi wprowadzenie działań zaradczych w celu minimalizacji ryzyka powtórnego wydarzenia się takiego przypadku w przyszłości – mówi Alicja Bittner.
Od momentu wystąpienia awarii współpracujemy ze wszystkimi instytucjami, które dokonują analizy przyczyn awarii. Dokładamy wszelkich starań, by taka sytuacja się nie powtórzyła – zapewnia też Magdalena Rusakiewicz, rzecznik prasowy SNG.
Centrum Działań Operacyjnych Saur Neptun Gdańsk. Fot. Gdansk.pl
Winny zapłaci?
Na razie mieszkańcom musi więc wystarczyć informacja, że sprawą zajęły się odpowiednie służby. Oprócz miasta i SNG, to także Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które w lipcu wysłało do przepompowni pracowników Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku (RZGW) w celu „interwencyjnej kontroli gospodarowania wodami przez spółkę Saur Neptun Gdańsk S.A”. I choć w oficjalnym piśmie nie ma słowa o majowej awarii, zalecenie udostępnienia pracownikom RZGW wszystkich urządzeń wodnych użytkowanych i obsługiwanych przez SNG mówiło samo za siebie.
Na etapie „szukania winnych” awarii nie zabrakło także zapowiedzi kar. Pierwszą naliczyło już zresztą samo miasto – na podstawie kontraktu, zawartego pomiędzy Gdańskiem a SNG, spółka musiała zapłacić ponad 322,5 tys. zł za przerwanie ciągłości usługi odprowadzania ścieków. Ale samo miasto również może za stworzenie ryzyka zagrożenia zdrowia mieszkańców zapłacić. O minimum półmilionowej karze mówił podczas konferencji prasowej, zwołanej w epicentrum wydarzeń, wiceminister środowiska Sławomir Mazurek. Kto i czy w ogóle za awarię w Ołowiance odpowie, pokażą ekspertyzy. Na nie jednak jeszcze trochę poczekamy.
Przeczytaj także: Będą kary dla Gdańska za awarię przepompowni ścieków?
Konferencje Inżynieria
WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE
Sprawdź najbliższe wydarzenia
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.