Kowalczyk podkreślił, że uchwalenie nowego Prawa wodnego jest niezbędne do tego, by w pełni wdrożyć do polskiego prawa przepisy Unii Europejskiej, w tym dyrektywę azotanową i Ramową Dyrektywę Wodną (RDW).

Jeżeli tego nie zrobimy, to nie dostaniemy ani eurocenta z UE na programy dotyczące gospodarki wodnej, na kanalizację, wodociągi, na zabezpieczenia przeciwpowodziowe - zaznaczył Kowalczyk.

Jak zapowiada resort środowiska, ostateczna wersja projektu Prawa wodnego ma być gotowa do końca pierwszego półrocza 2016 r. Pierwszy projekt wzbudził sporo kontrowersji. Chodzi głównie o art. 282 planowanej ustawy i zaproponowane w nim stawki opłat za pobór wody, które w licznych przypadkach są wyższe niż obecnie. Wiąże się on z budzącym kontrowersje art. 9 RDW, zgodnie z którym wszyscy korzystający z wody mają za to płacić. Kwestia ta ma dotyczyć np. zakładów energetycznych, hodowców ryb czy rolników wykorzystujących duże ilości wody do swojej produkcji.

Przykładowo w przypadku przemysłu w projekcie ustalono górny pułap opłat na poziomie 2,10 zł za 1 m3 pobranej wody podziemnej oraz 1,05 zł powierzchniowej. Opłaty za pobór wody służącej do produkcji wody i napojów miałyby być jeszcze wyższe – odpowiednio 8,20 zł za 1 m3 i 4,10 zł za 1 m3. Przedstawiciele konfederacji Lewiatan podkreślają, że zaproponowane stawki są zdecydowanie wyższe niż obecne.

Opłaty mają być niższe

Minister Kowalczyk poinformował, że z uwagi na przepisy unijne opłaty muszą być zapisane w ustawie, ale - jego zdaniem - będą one niższe od tych zaproponowanych przez resort środowiska.

RDW przewiduje, żeby gospodarka wodna była finansowana ze składek, ma to też zmuszać do oszczędności wody. Ale wysokość opłat zaproponowana przez MŚ, według mojego rozeznania, jest nie do przyjęcia. Będą zweryfikowane, będą znacznie obniżone. Nie będą powodowały np. bankructwa hodowców ryb - powiedział minister.