Architekt wskazał w nim silny wpływ wiatru od morza i zatrucia środowiska (przede wszystkim obecna w powietrzu sól zmieszana z dymem pochodzącym z pobliskiej huty), który może spowodować w najbliższym czasie korozję wiaduktu. Rekomendował zastosowanie iniekcji z żywicy epoksydowej, która zwalczy rdzę, oraz pokrycie powierzchni elastomerami o wysokiej odporności chemicznej. Morandi dodał też, że betonowa nawierzchnia przeprawy musi być chroniona, by zachowała wysoką odporność chemiczną i mechaniczną.


Raport pn. „Długoterminowe działania na wiaduktach poddanych ciężkiemu ruchowi, usytuowanych w bardzo trudnym środowisku” sporządzony został w 1979 r. – dokładnie 39 lat temu.

Do katastrofy doszło w Genui – stolicy włoskiej Ligurii – w ciągu autostrady A10, gdzie znajdował się wiadukt drogowy. W chwili zawalenia się konstrukcji przez drogę przejeżdżało około 35 pojazdów. Pierwsze doniesienia mówiły o 35–38 ofiarach, jednak część osób uznano za zaginione. W ciągu kilku dni akcji służb ratunkowych spod gruzów wydobyto kolejne ciała. W sumie zginęły 43 osoby. Wiele osób wciąż przebywa w szpitalu.

Poszkodowanych jest więcej. Wskutek zawalenia się wiaduktu, część konstrukcji spadła na znajdujące się w okolicy domy. Ewakuowano około 600 osób. Władze miejskie obiecały przyznanie im na stałe nowych mieszkań. Specjalny fundusz otworzyła też firma Autostrade per I’Italia, która zarządza autostradami we Włoszech. Dyrektor generalny spółki, Giovanni Castellucci, zapowiedział również, że dysponuje już projektem, który umożliwi zbudowanie nowego, stalowego mostu w ciągu ośmiu miesięcy.

Włoska tragedia odbiła się echem w całej Europie. Wiele państw publikuje oświadczenia lub raporty dotyczące stanu i bezpieczeństwa mostów na swoim terytorium.

Przeczytaj także: Czy mosty w Polsce są bezpieczne?