Zmiany klimatu obserwujemy na całym świecie, czy to w Afryce, Azji czy w zimnej Skandynawii – powiedział we Wrocławiu dr Reginald Blake, wykładowca fizyki w New York City College of Technology. W stolicy Dolnego Śląska odbywa się Kongres: Miasto – Woda – Jakość Życia.
Zmiany klimatu w Nowym Jorku. Fot. Free-Photos/Pixabay
Dr Reginald Blake przypomniał, że – jeśli chodzi rekordowe temperatury – powoli końca dobiega szczególny rok. Miasta już cierpią z powodu zmian klimatu, a temperatura w nich w kolejnych latach i dekadach jeszcze wzrośnie. Będzie coraz więcej coraz gorętszych dni, tym samym przyjdzie jeszcze większe zanieczyszczenie powietrza. Problem, z prostego powodu, będzie dotyczyć coraz większej liczby osób – ludzie przeprowadzają się do miast. W najbliższych latach wzrośnie liczba ludzi, którzy będą mieszkać w nadbrzeżnych miastach narażonych na temperatury powyżej 35 stopni Celsjusza przez kilka miesięcy w roku. Dr Blake takie miasta nazwał gorącymi wyspami. Ludzie będą musieli zmierzyć się z tym problemem – powiedział Reginald Blake.
Co oznaczają zmiany klimatu?
Zresztą, z badań wynika, że już obecnie w centrach miast temperatura jest o kilka stopni wyższa niż gdzie indziej. Równocześnie w tych samych miejscach pojawiają się susze oraz ulewy, a w przyszłości takich zjawisk będzie jeszcze więcej. Według dra Reginalda Blake’a w XXI w. poważnym kłopotem może być zrównoważone dostarczanie wody dla wszystkich osób w miastach.
Naukowiec podzielił się kilkoma pomysłami Nowego Jorku na walkę z gorącem. To m.in. białe chodniki, elewacje czy dachy, które odbijają promienie. By ochłodzić powietrze, można też w miejskie kanały wpuszczać opady. Dobrym sposobem, ale na infiltrację i oczyszczanie powietrza, są z kolei zielone dachy.
W Nowym Jorku co trzy lata aktualizuje się plany dotyczące zmian klimatu. Po przejściu huraganu Sandy udoskonalono przepisy, m.in. zwiększono odporność budynków. Obecnie np. szpitale muszą uwzględniać zmiany pogody. Ponadto po tamtej tragedii np. wykupiono domy z poszkodowanej wyspy, ludzi przesiedlono, a obecnie na wyspie mieszkają jedynie zwierzęta. Wcześniej systemy rządowe nie zdały egzaminu, nie koordynowano działań na różnych poziomach, nie było właściwych inwestycji, było za to ignorowanie problemu – stwierdził Reginald Blake.
Obecnie nastawienie rządzących, i nie tylko USA, coraz częściej jest inne. W 2015 r. naukowcy przyjrzeli się zmianom klimatu oraz modelom klimatycznym z różnych miejsc na świecie. Jak się okazało, pokrywa lodowa na Antarktyce topnieje i zjawisko będzie postępować. Ponadto przez 10 lat temperatura będzie rosła. W samym Nowym Jorku fale gorąca będą się utrzymywać, przy jednoczesnym wzroście temperatur. Oczekiwane są przypływy i zalewanie nabrzeży.
W ciągu 100 lat poziom wody bardzo wzrośnie, a całe Stany Zjednoczone nie są przygotowane na takie stany powodzi, jakie im grożą. Polityka, programy społeczne, prace inżynieryjne i modelowanie: to musi ze sobą współpracować. Burmistrz Nowego Jorku bardzo się w to angażuje, w planach są uwzględniane prognozy. Ale czy to wystarczy? – zastanawiał się Reginald Blake.
Naukowiec dodał, że jeśli chcemy być odporni na to, co nam przyniesie natura, zmiany klimatu należy traktować poważnie. Trzeba tworzyć struktury organizacyjne, działać na poziomie krajowym, skupiać się też na tych osobach najbiedniejszych i najmniej uprzywilejowanych.
Przeczytaj także: Klimat Polski będzie zbliżony do śródziemnomorskiego
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.