Nad Tamizą pierwsza linia metra ruszyła w styczniu 1863 roku, kiedy nad Wisłą trwały przygotowania do powstania styczniowego. Dzisiaj mieszkańcy Londynu mogą już korzystać z 275 stacji. Gdybyśmy budowali w „naszym” tempie, dogonilibyśmy Londyn... w 2310 roku.I to przy mało realnym założeniu, że stolica Wielkiej Brytanii przez ten czas nie będzie inwestowała w kolejne stacje metra.

W latach 80. budowniczowie metra na Ursynowie zmagali się z gospodarką socjalistyczną – brakiem materiałów, sprzętu i dobrych wykonawców. W latach 90. metro budowano stacja po stacji, a nie po kilka jak dziś, bo o każdą złotówkę władze Warszawy walczyły w Sejmie z posłami niechętnymi stolicy.Dopiero na ostatnim odcinku Metro Warszawskie osiągnęło europejskie standardy prac. Budowa czterech stacji – Słodowiec, Stare Bielany, Wawrzyszew i Młociny – wraz z gigantycznym węzłem komunikacyjnym pod Hutą Warszawa trwała od kwietnia 2006 roku, czyli 2,5 roku. Efektowny finisz na ostatniej prostej nie jest jednak w stanie zatrzeć fatalnego tempa, szczególnie w Polsce lat 90.

Czy jakieś inne miasto na świecie buduje metro tak wolno jak stolica Polski? Wyniki okazały się dla warszawskich budowniczych miażdżące. W Seulu w Korei Południowej od 1983 roku zbudowano ponad 270 km linii i 250 stacji.W Madrycie tylko w latach 1983 – 2003 powstało 70 stacji metra (nie są tak wyszukane architektonicznie jak np. Plac Wilsona, ale Hiszpanie postawili na użyteczność). W Teheranie, w Iranie, 34 stacje dwóch linii budowano dziesięć lat (częściowo na powierzchni). Czas budowy 20 stacji w Kairze w Egipcie to dziewięć lat. Władze Medelin w Kolumbii budowały 25 stacji dwóch linii metra – częściowo na estakadach – przez 11 lat.

I wreszcie jest! Nie jesteśmy najgorsi! Valencia w Wenezueli. Linia północ – południe ma tam liczyć 19 stacji. Po mozolnych przygotowaniach budowa ruszyła w 1994 roku, a jej zakończenie zaplanowano w 2020 roku. Wychodzi więc 26 lat, czyli... o rok dłużej niż w Warszawie. Niestety, w dwóch większych miastach Wenezueli – Caracas i Maracaibo – metro jest już od lat. Valencia jest więc odpowiednikiem naszej Łodzi, która o metrze może tylko pomarzyć.