Przed Krajową Izbą Odwoławczą trwa wojna prawników koncernów Acciona, Astaldi i China Overseas o to, kto zbuduje drugą linię metra między rondem Daszyńskiego a Dworcem Wileńskim. Koszt inwestycji: minimum 4,1 mld zł. W zaciszach gabinetów ratusza toczą się zaś dyskusje, gdzie pociągi będą miały swoją bazę. Dzisiaj jest to baza pod Lasem Kabackim.

Obsługa pociągów metra dla linii pierwszej i centralnego odcinka drugiej nie pomieści się na stacji techniczno-postojowej Kabaty. Jednocześnie z drugą linią powinniśmy budować drugą stację techniczną w Morach – mówi „Życiu Warszawy” prezes Metra Warszawskiego Jerzy Lejk.

To zaskakujący zwrot. W styczniu Metro Warszawskie podpisało bowiem wartą 59,7 mln zł umowę na budowę tzw. południowej głowicy na stacji technicznej Kabaty. To drugi wjazd do „zajezdni” metra, który miał zwiększyć jej przepustowość i umożliwić eksploatację stąd dwóch krzyżujących się linii.
Teraz okazuje się, że przepustowość może i będzie większa, ale i tak za mała. Między Kabatami a Młocinami kursuje dziś w godzinach szczytu 30 pociągów, czyli 180 wagonów. Łącznie Metro Warszawskie dysponuje 40 pociągami.

Do obsługi drugiej linii ratusz musi kupić nowy tabor. Jak napisało w „Życie Warszawy” w ubiegłym tygodniu, Metro Warszawskie przygotowuje megaprzetarg na 35 nowych pociągów, czyli 210 wagonów. Mają obsłużyć, centralny odcinek drugiej linii, a także zasilić pierwszą. Ratusz szacuje, że po otwarciu drugiej linii lawinowo wzrośnie ruch na pierwszej. Łącznie daje to 450 wagonów - napisało Życie Warszawy.