Jestem przekonany, że prędzej czy później metro na Śląsku powstanie. Nie będziemy mieli zresztą innego wyjścia, bo dla transportu publicznego nie ma już innej alternatywy. Musi zejść pod ziemię, ponieważ na powierzchni zaczyna brakować miejsca. Jeżdżę po międzynarodowych konferencjach i wszędzie jest ten sam problem. Nie ma gdzie parkować, nie ma gdzie budować nowych domów, każda wolna przestrzeń jest koszmarnie droga. Nawet Rzym zastanawia się nad połączeniem wszystkich tamtejszych zabytków za pomocą podziemnej kolei. I nikt nie boi się, że antyczne budowle zostaną zniszczone. W Madrycie budują tunel o średnicy aż 15,5 metra. Na jednym poziomie jezdnia dla samochodów, na drugim metro, na trzecim droga dla karetek pogotowia czy straży pożarnej.

Ja z łatwością mogę sobie metro wyobrazić, tym bardziej że zmieniły się niektóre realia. Jesteśmy w Unii, która daje pieniądze na sensowne projekty komunikacyjne. Przecież nie musimy od razu budować takiego metra jak w Nowym Jorku czy Moskwie. Mówimy o połączeniu 15 najważniejszych miasta Śląska za pomocą kilku podziemnych linii kolejowych, z których w miarę często odjeżdżałyby pociągi.

Wystarczyłoby 10-15 metrów, by zejść poniżej fundamentów lub piwnic. W niektórych miejscach, tam, gdzie nie kolidowałoby to z tradycyjnymi drogami, linia mogłaby wychodzić na powierzchnię. Takie połączenie metra z tradycyjną koleją. W większości przypadków działalność kopalń nie byłaby żadnym problemem dla budowy metra. Istnieją przecież bardzo skuteczne zabezpieczenia przed szkodami górniczymi, poza tym górnictwo będzie musiało w przyszłości pomyśleć o nowoczesnych metodach eksploatacji. Na przykład zgazowaniu węgla i wydobywaniu go na powierzchnię w płynnej postaci. Wiele problemów związanych z tradycyjną eksploatacją zniknie.