• Partner portalu
  • Partner portalu
  • Partner portalu
Partnerzy portalu

Udało się! 41 mężczyzn uratowanych z zawalonego tunelu

Opublikowano: 28-11-2023 (Aktualizacja: 29-11-2023) Źródło: ndtv, LinkedIn

We wtorek wieczorem 28.11 udało się dotrzeć do zasypanych 18 dni temu w tunelu Silkyara pracowników. Wszyscy zostali uratowani. Akcja ratunkowa trwała 17 dni i zmobilizowała środowiska górnicze i tunelowe z całego świata. "Składam hołd duchowi wszystkich osób zaangażowanych w tę akcję ratunkową. Ich odwaga i determinacja dały nowe życie naszym braciom robotnikom. Wszyscy zaangażowani w tę misję dali niesamowity przykład człowieczeństwa i pracy zespołowej" – powiedział Narenda Modi, premier Indii.


Zespoły ratownicze gotowe do wyciągnięcia pracowników, którzy od 17 dni byli uwięzieni w zawalonym tunelu Silkyara. Fot. D Rajesh US, LinkedIn Zespoły ratownicze gotowe do wyciągnięcia pracowników, którzy od 17 dni byli uwięzieni w zawalonym tunelu Silkyara. Fot. D Rajesh US, LinkedIn

Personel Narodowych Sił Reagowania na Katastrofy (NDRF) jako pierwszy zszedł na dół, aby ocenić stan uwięzionych mężczyzn i poprowadzić ich przez protokoły ratunkowe. Każdego pracownika przywiązano pasami do noszy, które następnie ręcznie przeciągnięto przez 60 metrów skał i gruzu.

Karetki pogotowia – 41, po jednej dla każdego poszkodowanego – wyruszyły partiami z terenu tunelu, wraz z uratowanymi pracownikami, do placówki ratownictwa medycznego utworzonej w Chinyalisaur, oddalonej o około 30 km.


Gdy tylko pierwsi robotnicy zostali wydostani z tunelu, ratownicy i rodziny powitały ich girlandami, słodyczami i wiwatami.

Jak doszło do katastrofy?

W niedzielny poranek 12 listopada w indyjskim stanie Uttarakhand doszło do zawalenia się 60-metrowego odcinka budowanego pod Himalajami tunelu. Pod ziemią zostało uwięzionych 41 pracowników.

Tunel Silkyara-Dandalgaon ma mieć długość 4,5 kilometra i jest częścią ambitnego projektu drogowego Char Dham opracowanego przez rząd Indii. Poprowadzona nim droga skomunikuje dwa ważne hinduistyczne sanktuaria: Uttarkashi i Yamontori, skracając drogę pielgrzymów o 26 km. Drążony jest z dwóch stron – od miejscowości Dandalgaon wybudowano już 1710 m a od strony Silkyara 2350 m, ale aby połączyć oba końce, pozostało 477 m do wydrążenia.

Fot. Manish Anand / LinkedIn Fot. Manish Anand / LinkedIn

12 listopada o godz. 5:30 doszło do zawalenia części tunelu od strony wylotu w kierunku Barkot. 41 pracowników będących wtedy wewnątrz tunelu nie doznało poważnych obrażeń podczas katastrofy, ale zostali uwięzieni pod ziemią.

Natychmiast podjęto akcję ratunkową, ale musiano ją przerwać w piątkowe popołudnie 17.11, gdyż podczas drążenia tunelu ratunkowego dał się słyszeć trzask mogący sygnalizować niebezpieczeństwo kolejnego zawału.

Trudna akcja ratownicza

Do służb indyjskich dołączyły elitarne zespoły ratownicze z Tajlandii i Norwegii, w tym grupa, która w 2018 roku skutecznie uratowała dzieci uwięzione w jaskini w Tajlandii. Ratownicy mają radiowy kontakt z uwięzionymi pracownikami, którym poprzez mikrotunel ratunkowy o średnicy 120 mm przekazywane są leki (w tym antydepresyjne) i jedzenie.

Odcinek tunelu, gdzie uwięzieni zostali pracownicy, ma 8,5 m wysokości oraz 2 km długości. Zakończono w nim prace betoniarskie, jest światło i dostęp do wody. 

5 wariantów ratunkowych

12 listopada rząd Indii po konsultacjach z międzynarodowymi ekspertami budownictwa podziemnego i tunelowania przyjął pięciowariantowy plan działania, aby uratować 41 pracowników uwięzionych pod ziemią.

Przyjęte scenariusze zakładają wykonanie wierceń pionowych, aby zbudować rurociąg, którym można by dostarczać uwięzionym pracownikom niezbędne artykuły.

Fot. Alpana Gupta/ LinkedIn Fot. Alpana Gupta/ LinkedIn

W planach jest także podjęcie próby mikrotunelowania od strony miejscowości Barkot. Na miejsce akcji ratunkowej przetransportowano już specjalistyczny sprzęt o łącznej masie przekraczającej 75 ton. 

Międzynarodowi eksperci jednoczą siły

W poniedziałek 20.11 do akcji ratunkowej na miejscu dołączył Arnold Dix – prezes międzynarodowego stowarzyszenia tunelowego ITA-AITES, który posiada ogromną wiedzę i doświadczenie w obszarze infrastruktury podziemnej i jest powszechnie uznawany za czołowego eksperta w dziedzinie drążenia tuneli.

Po wstępnych oględzinach miejsca katastrofy profesor Dix wypowiedział się pozytywnie o szansach powodzenia zaplanowanej akcji ratunkowej.

Sytuacja wygląda dobrze, ale musimy sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest, czy to tylko pułapka. Mam tu najlepszych ekspertów w dziedzinie geologii Himalajów - musimy porównać to, co widzieliśmy nad tunelem, z tym, co dzieje się w tunelu. Należy wszystko sprawdzić i szczegółowo omówić, aby podjąć właściwą decyzję i uratować tych ludzi - powiedział dziennikarzowi indyjskiej telewizji ANI prezes ITA-AITES, którego polska branża geotechniczna miała okazję poznać podczas dwóch kongresów Geoinżynieria i Budownictwo Podziemne, na których wygłaszał referaty. 

Krytyczne ostatnie 48 godzin

Pomimo optymistycznych przewidywań i nadziei związanych z próbą dotarcia do uwięzionych metodą przewiertu przez gruzy zawalonej części tunelu, świder utknął kilka metrów przed osiągnięciem celu. Podjęto desperacką próbę ręcznego przebicia ostatniej części zawału, za pomocą zakazanej w 2014 r. odkrywkowej metody górniczej – tzw. „szczurzych nor”. 

Po umieszczeniu rury ewakuacyjnej personel indyjskich Narodowych Sił Reagowania na Katastrofy (NDRF) dotarł do uwięzionych pracowników i wyjaśnił im, w jaki sposób zostaną ewakuowani – za pomocą specjalnie zmodyfikowanych noszy, które zostały zepchnięte w dół rury ratunkowej i ręcznie wyciągnięte przez ratowników

Początkowo planowano, że pracownicy wyczołgają się z tunelu o własnych siłach, ale mając na uwadze ich stan zdrowia, zdecydowano, że zostaną wywiezieni na noszach.

Zakazana metoda górnicza uratowała życie zasypanym pracownikom

Praktyka górnicza tzw. „szczurzych nor” uznana w Indiach w 2014  r. za zbyt niebezpieczną i oficjalnie zakazana przez rząd, przyszła z pomocą 41 pracownikom uwięzionym w tunelu Uttarakhand po tym, jak zaawansowane technologicznie i importowane maszyny utknęły podczas długotrwałej pracy w masywie Himalajów. 

Prof. Arnold Dix, prezes ITA-AITES prezentuje świder, który miał się przewiercić przez gruz zawalonej części tunelu i umożliwić ewakuacje poszkodowanych. Fot. Arnold Dix, LinkedIn Prof. Arnold Dix, prezes ITA-AITES prezentuje świder, który miał się przewiercić przez gruz zawalonej części tunelu i umożliwić ewakuacje poszkodowanych. Fot. Arnold Dix, LinkedIn

Ręczną, odkrywką metodę „szczurzych nor” zaczęto stosować w miejscu katastrofy 26 listopada, po tym jak 25-tonowa maszyna wiertnicza uległa awarii w ostatnim etapie tej trudnej operacji.

Co to jest metoda „szczurzych nor”?

„Szczurze nory” to odkrywkowa metoda wydobywania węgla polegająca na kopaniu bardzo małych dołów o szerokości nie większej niż 120 cm. Gdy górnicy dotrą do pokładu węgla, budowane są boczne tunele. Górnicy wchodzą do dołów i kopią za pomocą ręcznych narzędzi.

Jest to najpopularniejsza metoda wydobycia w indyjskim stanie Meghalaya, gdzie pokłady węgla są bardzo cienkie i każda inna metoda wydobycia jest nieopłacalna. Przerażający jest fakt, iż bardzo mały rozmiar tuneli „szczurzych nor” sprawia, że przy wydobyciu często wykorzystywane są dzieci, gdyż najlepiej mieszczą się w niebezpiecznych korytarzach.

Choć w 2014 r. rząd Indii zakazał stosowania tej metody ze względu na jej niebezpieczeństwo, w rzeczywistości nadal jest powszechnie stosowana. W 2018 r. w zalanej kopalni uwięzionych zostało 15 mężczyzn zajmujących się nielegalnym wydobyciem metodą „szczurzych nor”. Podczas trwającej ponad dwa miesiące akcji ratunkowej udało się wydobyć tylko dwa ciała. Kolejny taki wypadek miał miejsce w 2021 roku, kiedy w zalanej kopalni uwięzionych zostało pięciu górników. Zanim ekipy ratownicze po miesiącu odwołały akcję, odnaleziono trzy ciała. 

„Szczurze nory” zbawieniem w tunelu w Uttarakhand

Akcja ratunkowa trwa dzień i noc. Fot. Arnold Dix, LinkedIn Akcja ratunkowa trwa dzień i noc. Fot. Arnold Dix, LinkedIn

Zakazana praktyka przyszła teraz na ratunek uwięzionym pracownikom po tym, jak amerykańskiemu świdrowi nie udało się przewiercić gruzu zawalonej części tunelu. Na ratunek przybyli specjaliści od ręcznych wierceń: 4 zespoły po 3 osoby – jeden człowiek wykonywał wiercenie, drugi zbierał gruz, a trzeci usuwał go na powierzchnię. Ratownicy pracowali wewnątrz rury o średnicy 800 mm. 

Przyczyny katastrofy

Varun Adhikari, geolog inżynieryjny specjalizujący się w projektach tunelowych, na swoim profilu w portalu LinkedIn wskazał główne przyczyny zawalenia się tunelu Silkyara. Wymienił wśród nich:

  • brak zachowania wymaganego profilu tunelu, co spowodowało konieczność ponownego profilowania
  • prowadzenie reprofilacji w sposób przypadkowy, pomijając klasę skały w danej strefie i zaniedbując prawidłowe usunięcie podpór pierwotnych
  • brak odpowiedniej oceny potencjalnego uszkodzenia otaczającego tunel górotworu

Zawalenie się tunelu Silkyara jest przykładem incydentu, do którego doprowadziły niespełniające standardów praktyki drążenia tuneli i zaniedbania w zakresie podstawowych zasad bezpieczeństwa drążenia tuneli. Katastrofa pokazała, jak ważne i konieczne jest zachowanie staranności w przestrzeganiu właściwych procedur, szczególnie przy reprofilacji oraz należyte uwzględnienie specyficznych warunków tunelu, jak i potencjalnych konsekwencji budowy dla przebijanego górotworu – napisał Varun Adhikari.

Przeczytaj także: Akcja ratunkowa w tunelu pod Himalajami

Konferencje Inżynieria

WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE

Sprawdź najbliższe wydarzenia