Czy drążenie tuneli na Księżycu to mrzonka czy projekt, który może nam się udać zrealizować? Ekspert w tym temacie, Jamal Rostami z Colorado School of Mines, twierdzi, że to nie jest ani mrzonka, ani jedna z opcji na przyszłość, ale konieczność. Naukowiec, będący dziekanem wydziału inżynierii górniczej, widzi ogromną potrzebę promowania metod górniczych i tunelowych jako rozwiązań, które umożliwią „podbój” Kosmosu.

Z czego wynika ta potrzeba? Widzę, co maluje się na twarzach wszystkich, którzy słuchają o tych rozwiązaniach – nawet nie zainteresowanie, a ekscytacja. Jako ludzkość, chcemy dotrzeć na Księżyc i dalej. Ale jeśli myślimy o podróżach kosmicznych, musimy mieć bazę na Księżycu – mówi w rozmowie z kwartalnikiem „GDMT geoinżynieria drogi mosty tunele” Jamal Rostami.

Jeśli zaś bazę, to i tunele. Na Ziemi tunele budujemy z kilku ważnych powodów, z których jeden jest niezwykle prozaiczny: brakuje nam już miejsca na powierzchni planety. Na Księżycu z jego powierzchni nie będziemy mogli skorzystać wcale. Choć NASA przymierza się do budowy bazy, m.in. z wykorzystaniem drukarek 3D, taka zabudowa Księżyca, jaką znamy z Ziemi, w ogóle nie będzie możliwa. Od początku musimy uwzględnić możliwość, a wręcz konieczność, budowy bazy „podziemnej”.

To nie będzie już, za chwilę. Po raz pierwszy wylądowaliśmy na Księżycu pół wieku temu i dopiero teraz, po 50 latach, poważnie rozmawiamy nie tylko na temat dotarcia do niego, ale pozostania na nim – zauważa Rostami. Oczywiście, nie jest to priorytet w globalnych celach, ale już można uznać, że to tak naprawdę kwestia czasu, kiedy zaczniemy ten projekt realizować – dodaje. Być może uda się to do 2024 bądź 2025 r. – tak jak obiecuje NASA, ale wydaje się, że to zdecydowanie za wcześnie.

Misja: baza na Księżycu

Choć marzymy o podboju kosmosu, nasze marzenia szybko zderzają się z rzeczywistością – astronauci muszą przejść wyczerpujące szkolenie, również fizyczne i utrzymywać odpowiednią formę. A gdy stają przed możliwością wyruszenia w Kosmos, muszą jednocześnie pogodzić się ze świadomością, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nie uda im się wrócić na Ziemię. Nieudane wyprawy na Księżyc nie obyły się bez ofiar, a każda z nich, na czele z tą pierwszą udaną, od początku obarczona była ogromnym ryzykiem.

Czy to uda się zmienić? To już się zmieniło – potwierdza Rostami. Kiedy oglądamy „Pierwszego człowieka” [2018, reż. Damien Chazelle – przyp. M.J.] i widzimy wykorzystywaną tam technologię, miniaturowe statki kosmiczne … –to może przerażać. Ale technologicznie jesteśmy o 50 lat do przodu, a to naprawdę dużo. Wtedy trwał wyścig zbrojeń i wyścig w Kosmos. Amerykanie, Rosjanie, wszyscy chcieli tam lecieć. Mniejszy nacisk kładziono na bezpieczeństwo, a większy na skuteczność. Jestem pewien, że wielu błędów i porażek nawet nie rejestrowano – mówi.

Teraz, jak twierdzi ekspert, nie tylko dysponujemy o wiele bardziej zaawansowaną technologią, ale też nikt nie odważyłby się świadomie wystawiać astronautów na zbyt wielkie ryzyko. Ogromną zmianą dla tego sektora, zmianą pozytywną, jest możliwość zaangażowania w projekty partnerów biznesowych.
 


Smartfon w Twojej kieszeni prezentem od NASA

Dziś cały świat szaleje na punkcie nowoczesnej technologii – smartfonów, tabletów i innych tego typu urządzeń. Ich powszechność jest możliwa dzięki wykorzystaniu przez sektor prywatny odkryć sektora publicznego – biznes przejął wynalazki m.in. wojska i NASA. Każdy z nas ma w tym momencie GPS w swoim smartfonie, ale ponad 20 lat temu w wielu miejscach na świecie tylko wojskowi i przedstawiciele rządów mieli do niego dostęp. Teraz trzymamy telefon w naszej tylnej kieszeni i nawet nie zastanawiamy się nad tym, do jakich narzędzi mamy dostęp – zauważa ekspert. Tak samo stało się w przypadku komputerów czy sieci Internet.

Jeżeli pozwolimy biznesowi na udział w eksplorowaniu Kosmosu, zmniejszymy koszty tego typu operacji i będziemy mogli pozwolić sobie na więcej – zaznacza Rostami, podając przykład firmy Space X, należącej do Elona Muska. Jej udział w podboju Kosmosu pozwolił na redukcję kosztów umieszczenia obiektów na orbicie o 90%. Mówiliśmy o kwotach rzędu 100 mln USD, a obecnie koszty mogą wynieść zaledwie 10 mln USD – wyjaśnia naukowiec.

Gdzie w tym wszystkim tunele?

Satelity i smartfony, orbity i wielki biznes… gdzie w tym miejsce dla branży tunelowej? To dla nas naturalny, kolejny krok. Mówimy tak wiele o wyzwaniach, które stawiane są przed nami przez projekty, których realizacji potrzebujemy tu, na Ziemi. I słusznie – bo potrzebujemy tych rozwiązań, nowych technologii; to pomoże nam poprawić jakość naszego życia – mówi Rostami. Ale potrzebujemy też czegoś więcej – zupełnie nowego myślenia. Co z tego, że nie wydrążymy tunelu na Księżycu jeszcze przez 10, 15, może nawet 20 lat. Musimy opracowywać koncepcje już teraz, przygotowywać rozwiązania sprzętowe, testować je. Wypracować wyższy poziom przygotowania technicznego.

Poziom przygotowania technicznego, jak punktuje Rostami, ocenia się stopniami od 0 do 9. Poziom zerowy to idea, nierzadko iluzja, przeczucie. Poziom dziewiąty obejmuje już wysłanie maszyny TBM na Księżyc. Pomiędzy tymi skrajnymi wartościami jest całe spektrum działań, które można i trzeba wykonać, niezliczona ilość problemów do rozwiązania i wyzwań do podjęcia – tłumaczy Rostami. Inżynierowie muszą patrzeć uważnie w przyszłość, podejmować wyzwania i rozwiązywać problemy.

Trzeba też pamiętać, iż rozwiązania, które będą kiedyś służyć nam w Kosmosie, pomogą nam również teraz, na Ziemi. Zautomatyzowane, inteligentne tunelowanie? Wszyscy tego chcemy! A w jaki sposób rozwijać nowe technologie, jeśli nie opierając się o przeszłość i nie wpatrując się w przyszłość? – podsumowuje retorycznie Rostami.

Rozmowa została przeprowadzona podczas seminarium „Wyzwania nowoczesnego tunelowania”, zorganizowanego przez Podkomitet Budownictwa Podziemnego PKG wraz z ITA-AITES, Metrem Warszawskim i Wydziałem Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej 13 września br. w Warszawie.

Przeczytaj także: Chiny: 20 tys. km tuneli w budowie, kolejne 20 tys. km w projektach