Poprawność działania systemów przeciwpożarowych w stołecznym metrze sprawdzają pracownicy działu ochrony przeciwpożarowej spółki Metro Warszawskie. Próby zadymiania i oddymiania prowadzone są nocami, ostatni na stacji II linii metra Nowy Świat-Uniwersytet.
Fot. Metro Warszawskie
Test zaczyna się od zapalenia świecy dymnej na peronie. Unoszący się dym dociera do czujników pożarowych, a te włączają alarm. Jednocześnie komunikaty głosowe systemu DSO (Dźwiękowy System Ostrzegawczy) informują o zagrożeniu i konieczności opuszczenia stacji.
To także komunikat dla dyżurnego stacji, który ma za zadanie skontrolować sytuację i sprawdzić, czy doszło do zadymienia. Jednak praktycznie oddymianie odbywa się dzięki specjalnym systemom automatycznym. Po wykryciu dymu przez czujniki zostają uruchomione wentylatory umieszczone w wentylatorniach stacyjnych oraz tunelowych. Działają w sposób rewersyjny, to znaczy oddymiając, czyli wyrzucając dym na zewnątrz lub zasysając powietrze do środka i napowietrzając przestrzeń, w zależności od miejsca zadymienia – czytamy w komunikacie.
Fot. Metro Warszawskie
Próby służą też sprawdzeniu, czy pracownicy postępują zgodnie z procedurami oraz czy sprawny jest system detekcji i łączności. Kontroluje się także działanie systemów wspierających ewakuację. To m.in. schody ruchome, które w sytuacji zagrożenia przełączają się w tryb jazdy wyłącznie w górę (wskazując kierunek), by pasażerowie mogli łatwiej opuścić peron. Bramki biletowe otwierają się wtedy automatycznie.
Kolejnym miejscem testów zadymiania i oddymianie są antresole stacji. W tym przypadku za odprowadzanie dymu odpowiadają systemy wentylacji lokalnej: dym rozchodzi się w strefie podsufitowej przez wyjścia na zewnątrz stacji.
Na obu liniach warszawskiego metra takie próby odbywają się cyklicznie.
Przeczytaj także: Warszawskie metro: pomiary tuneli z użyciem laserów i kamer
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.